Dajemy zatrudnienie 260 pracownikom, a nasze przychody przekraczają 5 milionów złotych | PRADOS

 | 

BNI Polska

Radosław Idzik i Przemysław Michalczyk wspólnie prowadzą w Lublinie agencję pracy tymczasowej PRADOS, zajmującą się rekrutacją i outsourcingiem zagranicznych pracowników dla firm w całej Polsce. Agencja współpracuje m.in. z centrami dystrybucyjnymi, firmami budowlanymi czy fabrykami. Daje zatrudnienie 260 pracownikom. Współpraca Radosława i Przemysława rozpoczęła się i rozwinęła dzięki ich członkostwu w grupie BNI.

 

Z wywiadu z Radosławem i Przemysławem dowiesz się:

  1. W jaki sposób agencja pracy tymczasowej korzysta z rekomendacji biznesowych?
  2. Jak rozwinąć biznes w tempie wykładniczym, by w ciągu dwóch lat osiągnąć przychód na poziomie 5 mln złotych?
  3. Jak budować zaufanie biznesowe i znaleźć dobrego partnera biznesowego?

 

Wywiad do obejrzenia

 

 

Zapamiętaj! 3 porady, jak rozwijać firmę przez rekomendacje 

 

  1. Pamiętaj o budowaniu dobrych relacji nie tylko z klientami, ale także z pracownikami. To oni są głównym elementem efektywnego wzrostu firmy i zadowolenia klientów ze współpracy z Twoim biznesem.
  2. Pamiętaj o swoich doświadczeniach zdobytych podczas poprzednich etapów ścieżki zawodowej. Nawet jeśli obejmowały zupełnie inne branże niż ta, w której działasz obecnie. Bogate doświadczenia zawodowe pomagają budować intuicję biznesową, a ta – podejmować lepsze decyzje.
  3. Nie bój się dokonywania zmian. Otwórz się na działanie oraz na związane z nim ryzyko biznesowe.

 

Wywiad do przeczytania

Damian Masel: Dziś mam okazję porozmawiać z dwoma bardzo ciekawymi rozmówcami, Radkiem i Przemkiem z Lublina, którzy są właścicielami agencji zatrudnienia PRADOS. Witam, Panowie.

Przemysław Michalczyk: Witam, dzień dobry.
Radosław Idzik: Witam, cześć.

DM: Panowie, powiedzcie proszę, czym zajmuje się Wasza firma. Wiem, że jest to agencja zatrudnienia, natomiast to dość szeroka branża.

RI: Zajmujemy się zatrudnianiem cudzoziemców w Polsce. Świadczymy usługi klientom w centrach dystrybucyjnych, dużych i mniejszych fabrykach i firmach budowlanych. Dostarczamy tam pracowników do pracy i pomagamy w legalizacji ich pobytu. Pomagamy naszym pracownikom w organizacji życia prywatnego i znalezieniu miejsca noclegowego, podpowiadamy, jak funkcjonować w Polsce i w naszym systemie.

DM: No właśnie, wielu osobom wydaje się, że osoba z zagranicy po prostu przyjeżdża i pracuje. A to jest chyba trochę bardziej skomplikowane. Wasza firma pomaga także w procesach organizacyjnych.

RI: Dokładnie tak jest. My znamy prawie wszystkich naszych pracowników. Naszym zadaniem jest pomóc im się odnaleźć, żeby czuli się bezpiecznie, pracując dla nas i naszych partnerów biznesowych. A także żeby dobrze czuli się w środowisku, w którym na co dzień przebywają i pracują. Dlatego, gdy rozmawiam z klientami, bardzo duży nacisk kładę na to, czy osoby pracujące w danym zakładzie pracy będą mogły zaakceptować współpracę z osobami z Białorusi, z Ukrainy.

DM: Ciekawe jest to, że gdy spytałem, co robicie, nie skupiliście się na tym, co robicie dla klienta, tylko bardzo duży nacisk położyliście na pracowników. To, co wybrzmiało tutaj bardzo mocno, to że pomagacie im i chcecie, żeby dobrze się czuli. Wiem, że zwracacie dużą uwagę na to, jak zaopiekować się tymi osobami, jak poprowadzić je przez ten cały proces, bo – tak jak mówisz – to wcale nie jest takie proste.

RI: Sztuka sztuce nierówna. Natomiast naszym zadaniem jest znaleźć takich pracowników dla naszych klientów, którzy zapewnią jakość pracy na zadowalającym ich poziomie. A nawet wyższym. Dlatego duży nacisk kładziemy na to, gdzie ci ludzie mieszkają i kto się nimi opiekuje w danym mieście. Mamy z nimi ciągły kontakt, systematycznie odwiedzamy te miejsca, sprawdzając jakość ich pracy, życia codziennego, jak również pomagając naszym klientom w tym, żeby ci pracownicy dobrze pracowali.

PM: Jest to związane również z tym, że pracownik, który pracuje dla nas, pracuje również dla naszego pracodawcy. Kiedy my jesteśmy zadowoleni, zadowolony jest pracodawca. Dlatego bardzo duży nacisk kładziemy na to, jak współpracujemy z naszymi pracownikami. Związane jest to też po części z tym, że jest bardzo dużo przepisów. Czasami nawet wyspecjalizowane agencje nie są w stanie tego objąć, a my skupiamy się na tym, żeby nasz pracownik w ogóle się tym nie zajmował: nie musiał zajmować się przepisami na temat legalności pobytu i legalności zatrudnienia.

DM: Czy pozyskiwanie takich kontaktów, pracowników, jest łatwe?

RI: To zależy dla kogo.

DM: Wiem, że macie z tym ciekawe doświadczenia. I mimo że sam proces nie jest wybitnie łatwy, mieliście tu pewnie sporo przewag względem wielu firm. Czy moglibyście o tym opowiedzieć?

PM: Ponieważ prowadzę również firmę sprzątającą, która zatrudnia około 80 osób, mam dość duże doświadczenie w rekrutacji. Szczególnie z osobami, które czasami nie wiedzą, czego oczekują, jeśli chodzi o pracę. Tutaj bardzo przydały się moje doświadczenia w zatrudnianiu większej liczby osób i prowadzeniu ich.

RI: Gdy powstał nasz biznes, na początku zatrudnialiśmy tylko Polaków. Jednak biznes rozwijał się szybko, a w obecnej sytuacji bardzo trudno pozyskać pracowników niskiego szczebla. Dlatego ukierunkowaliśmy się na rynki wschodnie. Zacząłem pozyskiwać pracowników na Ukrainie. Wykorzystałem do tego swoje wszystkie kontakty, które zbudowałem zarówno podczas prywatnej drogi życiowej, jak i pracując dla innych firm. Współpracowałem z firmami w Polsce, które współpracują z firmami na Ukrainie. To były moje początki wyjścia na teren Ukrainy. Z kolei te osoby dzieliły się ze mną swoimi kontaktami na Ukrainie. I tak trafiłem do kilku przedsiębiorców, którzy prowadzą biznesy pośrednictwa pracy na Ukrainie. Oni przysyłali mi wyselekcjonowane osoby, na które składałem zapotrzebowanie. I ten biznes nam rósł.

DM: Jaka jest na dzień dzisiejszy skala Waszego biznesu? Jakimi cyframi możecie opisać to, co robicie?

PM: W tej chwili zatrudniamy ponad 260 osób, w tym czterech operacyjnych pracowników administracji. Jeśli chodzi o przychody, wynoszą one już w drugim roku prowadzenia działalności ponad 5 milionów złotych z planami na dalszy rozwój.

DM: Musimy tutaj powiedzieć o ciekawej rzeczy. Powiedziałeś: „w drugim roku działalności” – czyli firma ma dwa lata?

PM: Dwa i pół roku.

DM: A Wy, ile macie doświadczenia biznesowego?

RI: Ponad 20 lat pracy zawodowo-biznesowej. To okres, w którym pracowałem dla branży spożywczej, AGD, RTV, ubezpieczeniowej.

PM: Ja w biznesie jestem od 11 lat, chociaż pierwsze kroki robiłem jeszcze na studiach. Było to już 17 lat temu.

DM: No właśnie, tak na szybko licząc, macie ponad 30 lat doświadczenia biznesowego.

RI: W sumie.

DM: Tak, w sumie. Myślę, że to również miało wpływ na to, że rozwinęliście ten biznes w ciągu 2 lat do ponad 5 milionów.

PM: Tak. Trzeba powiedzieć, że bardzo szybko porozumieliśmy się w temacie prowadzenia wspólnego biznesu, ponieważ i ja i Radek mieliśmy już bagaż doświadczeń, który pozwolił nam bardzo szybko dochodzić do pewnych elementów, które potem skutkowały rozwojem. Nie było z tym problemów, nie musieliśmy uczyć się od nowa pewnych rzeczy, tylko cały czas wiedzieliśmy, co chcemy osiągnąć i w jaki sposób. To doświadczenie życiowe, biznesowe, bardzo nam pomagało. Nie wiem, czy Radek się zgodzi, ale wydaje mi się, że gdybyśmy byli 15 lat młodsi, chyba byłyby bardzo duże spięcia między nami i nie umielibyśmy powiedzieć sobie „dość”.

RI: To znaczy: nie było tak kolorowo, bo trzeba wziąć pod uwagę sytuację – tak już humorystyczne wspominamy – że w ówczesnym czasie było nam trochę nie do śmiechu. Był moment, w którym w firmie było dwóch prezesów firmy i jeden pracownik. I to jeszcze na początku ubiegłego roku, gdy zastanawialiśmy się, czy ciągnąć ten biznes dalej, czy z niego zrezygnować. Decyzja była taka, że ciągniemy, przetrzymamy ten trudny okres. Mieliśmy plan na rozwój. Punktem zwrotnym było zatrudnienie pierwszego pracownika. Zatrudniliśmy Tatianę, która odpowiadała za jakość pracy na obiektach. Dodatkowym zadaniem Tatiany była rekrutacja ludzi. I dzięki tym wszystkim klockom, które były porozkładane, zaczęło się wszystko spinać w bardzo ładny obraz biznesowy. I dzisiaj jesteśmy tu, gdzie jesteśmy, z apetytem na dalszy rozwój.

PM: Chciałem podkreślić, że Radek powiedział: „było nie do śmiechu”. Właśnie to było bardzo do śmiechu. Gdy przyjeżdżaliśmy do naszych klientów, mówili, że to jest chyba jedyna firma w Polsce, jak nie w Europie, gdzie jest dwóch prezesów i jeden pracownik. To też motywowało nas do pracy – żeby jednak te proporcje zmienić.

DM: Niezależnie czy startuje się od zera – gdybyście założyli biznes na studiach – czy teraz, zawsze są takie momenty, gdy człowiek zaczyna się zastanawiać. Pomimo doświadczenia, kontaktów. Tak jak powiedzieliście, nie ma gwarancji, że wystartujesz i od razu „będzie się działo”. Wasze doświadczenie z innych biznesów na pewno pomogło Wam w rozwoju wykładniczym. Dużo biznesów rozwija się powoli, krok po kroku, a Wy rozwijacie się raczej nienaturalnie szybko. Czym to jest powodowane?

RI: Jest to spowodowane dużym zapotrzebowaniem na tego typu usługę. Dzisiaj pracowników najniższego szczebla czy pracowników-specjalistów z branży budowlanej, z branży przemysłowej, monterów, jest w Polsce bardzo mało. Mało osób jest chętnych do pracy w tych zawodach. Jest potrzeba, my tę potrzebę wypełniamy, rekrutując osoby z Ukrainy, ściągając je tutaj do pracy.

PM: To jest związane także z tym, że nasz klient widzi, w jaki sposób opiekujemy się naszymi pracownikami, docenia to i chce z nami współpracować. Bo wie, że pracownik, który jest zadowolony, będzie lepiej pracował i będzie bardziej związany z pracodawcą. I to pozwoli mu na bardziej efektywną pracę.

DM: Myślę, że to co powiedziałeś, jest kluczowe, ponieważ wiem, że w Waszej branży jest duża konkurencyjność. Sami wspominaliście, gdy kiedyś o tym rozmawialiśmy, że każdego tygodnia czy miesiąca kilka firm podobnych do Waszej puka do klienta, próbuje przejąć dane miejsce, proponuje konkurencyjne stawki. I z jednej strony, na rynku jest duże zapotrzebowanie na te usługi. Z drugiej strony jest spore nasycenie tego typu firmami. Z trzeciej strony jesteście Wy, którzy rozwijacie się bardzo szybko i te elementy są u Was sklejone. Ma na to wpływ Wasze podejście, filozofia firmy: nie zależy Wam na tym, żeby jak najszybciej i jak najwięcej osób „wrzucić” na te stanowiska, tylko żeby pracownik był zadowolony. Żebyście wiedzieli, gdzie mieszka, w jakich warunkach, że wszystko jest od samego początku zadbane.

PM: Właśnie tak, jak powiedziałeś – to jest nasza filozofia. Dlatego że my budujemy relacje z pracownikiem oraz z klientem. To dla nas bardzo ważne, ponieważ wtedy łatwiej się pracuje. Czasami śmieję się, że to ma różne skutki. Mając bardzo dobrą relację ze swoimi klientami, klient czasami więcej wymaga od nas niż od innej firmy, z którą ma średnie relacje. Wydaje mi się, że po prostu ta filozofia daje nam przewagę nad konkurencją. Chociaż ja się zawsze śmieję do Radka, że my to nie mamy konkurencji.

RI: Tak. To znaczy tak nie jest, ale pewnych tajników naszego działania pozwolisz, że nie zdradzimy, ponieważ jest to coś, co nas wyróżnia spośród agencji, które funkcjonują na rynku. My jesteśmy małą agencją. Nie mamy apetytu na liczbę ludzi, ponieważ człowiek nie jest równy człowiekowi. Nam zależy na tym, żeby pracownicy dostarczani do pracy mieli odpowiednie kwalifikacje i umiejętności do wykonywania odpowiedniego zawodu. To cenią sobie nasi klienci. Mamy też plan ilościowy, mówiący o tym, na jakim etapie zatrzymamy się albo zrobimy punkt „stop” i zastanowimy się, czy idziemy dalej, czy nie. Ponieważ nie chcemy być największą agencją, chcemy tylko świadczyć bardzo dobre usługi naszym klientom.

DM: Jak już jesteśmy na etapie klientów, powiedzcie: z jakimi klientami współpracujecie i jak wygląda ta współpraca?

RI: Współpracujemy z różnymi klientami. Dostarczamy pracowników do centrów dystrybucyjnych, do składania towaru i przygotowania go do wywozu, do klientów hurtowych bądź punktów detalicznych. Współpracujemy z fabrykami produkcyjnymi, które wytwarzają produkty z branży budowlanej czy spożywczej. Dostarczamy pracowników do firm budowlanych, firm usługowych. Jest kilka przeróżnych branż, w których pracują nasi pracownicy. Wielokrotnie być może i Ty robisz zakupy w kilku sieciach spożywczych, nawet nie wiedząc o tym, że nasi pracownicy składają ten towar i dzięki nim jest on w sklepie.

PM: To są centra dystrybucji, które zaopatrują sklepy w towar. Jedno centrum dystrybucji obsługuje na danym terenie około 300-400 sklepów. My takich centrów obsługujemy około 6.

DM: Zanim założyliście PRADOS, czyli firmę agencji zatrudnienia, działaliście również indywidualnie. Rozwijaliście swoje firmy, biznesy. Jak to wyglądało? Jak to w ogóle się zaczęło? Skąd się u Was wzięła ta żyłka przedsiębiorczości?

PM: 12 lat temu zastanawiałem się, co będę robił. I stwierdziłem, że jest duże zapotrzebowanie na sprzątanie. Starałem się o dotację unijną, którą otrzymałem. Nie chwaląc się, na 2 tysiące projektów zostało wybranych 30. W tym mój. I tak w 2011 roku otworzyłem firmę sprzątającą, która ewoluowała, bo zaczynałem od usług specjalistycznych, jak doczyszczanie wszelkich posadzek wodoodpornych. Ale potem klienci zaczęli zadawać mi pytanie, czy nie mógłbym ich obsługiwać na stałe. Nie powiem, że sprzątanie to jest hobby, chociaż pewnie moja żona powie, że hobby. Bo i w domu sprzątam. Chociaż mówiłem żonie, że nie wolno przynosić pracy do domu.

DM: Chyba niejedna żona chciałaby, żeby jej mąż miał firmę sprzątającą.

PM: Więc tak to wyglądało. I poprzez pracę, rozwój, uczenie się, zakup nowych maszyn, nowych technologii, nowych środków chemicznych, siłą rozwoju rozwinąłem firmę do 80 osób, chociaż miałem okres, gdzie zatrudniałem 120 osób. 80 pracowników do obsługi dużych centrów dystrybucji, dużych magazynów, hal produkcyjnych.

DM: Co wg Ciebie, w Twojej drodze biznesowej, było kluczowe, by firma z miejsca, w którym zacząłeś, była w miejscu, w którym jest teraz?

PM: Powiedziałbym, nieskromnie, że BNI. BNI to przede wszystkim było miejsce, gdzie zacząłem się rozwijać jako ja, Przemek. Jako właściciel zacząłem podpatrywać innych przedsiębiorców, którzy może mieli większe doświadczenie. Zaczęliśmy się wymieniać doświadczeniami. I to mi pomogło przede wszystkim zmienić wyobrażenie firmy sprzątającej, bo do tej pory firma sprzątająca była zawsze końcowym ogniwem łańcucha tej całej drogi przedsiębiorczości i w ogóle obsługi firm. A ja stwierdziłem, właśnie po spotkaniach BNI, że nie: że firma sprzątająca może być produktem top, takim produktem ekskluzywnym, który będę wdrażał i świadczył.

DM: Super, a jak wyglądała Twoja droga biznesowa?

RI: Jest już tak długa, że trudno sięgnąć pamięcią do pierwszego momentu mojego wyjścia spod tak zwanej pierzyny. Przebyłem drogę jako handlowiec w branży spożywczej, branży AGD i branży finansowej. Przeszedłem podczas tej kariery zawodowej różne szczeble, począwszy od zwykłego przedstawiciela handlowego do dyrektora. Pośrednich szczebli również miałem okazję doświadczyć, co pomogło mi zdobyć dużo doświadczenia i mieć taką świadomość biznesową, jaką mam dzisiaj. Kluczowy był moment, w którym wszedłem do grupy lokalnych przedsiębiorców jako agent ubezpieczeniowy i menadżer szukający źródeł zrobienia biznesu, czyli pozyskania nowego klienta, jak również pozyskania kontaktów do osób, które rekrutowałem i wdrażałem do pracy w zawodzie. Dostałem te dwie rzeczy, będąc członkiem grupy BNI w Lublinie. I to był mój niesamowity rozwój zawodowy, który zamienił się w międzyczasie w ten biznes, który obecnie prowadzimy wspólnie z Przemkiem, bo na początku Przemek był moim klientem.

DM: Właśnie, jak to się stało, że jesteście tutaj razem?

PM: Najpierw musiałem Radka wypróbować. Sprawdzić, czy jest dobrym agentem ubezpieczeniowym. Muszę potwierdzić, że bardzo dobrym, bo ….

DM: …bo kupiłeś.

PM: Oj, dużo rzeczy kupowałem, to może nawet nie o to chodzi. Mimo że byłem trochę uprzedzony do branży ubezpieczeniowo-finansowej, Radek pokazał mi, że można w tej branży działać w sposób transparentny i jasny. Dzwonił na każde moje urodziny.

RI: Tak. A jeśli pytasz, w jaki sposób powstał PRADOS – spotykaliśmy się z Przemkiem bardzo często, bo zabezpieczyłem również jego rodzinę. Prowadziliśmy procesy sukcesyjne, a żeby dokonać takiej analizy, musieliśmy odbyć wiele spotkań. Na tych spotkaniach Przemek poznał mnie, a ja poznałem Przemka. Osobą, która zasiała ziarno do tego, by porozmawiać o biznesie, agencji zatrudnienia, był nasz wspólny znajomy, którego też poznaliśmy w grupie BNI, Tomasz Korzeniowski. Gdy rozmawiałem o tym z Tomkiem, powiedział: „Porozmawiaj z Przemkiem na temat agencji zatrudnienia, bo on coś takiego robi”. I zadzwoniłem do Przemka, zaproponowałem spotkanie. Porozmawialiśmy, oczywiście zjedliśmy lunch i Przemek powiedział, że nie ma na co czekać. Pojechaliśmy do centrum dystrybucyjnego, przedstawił mnie kierownikowi. Powiedział, w jakim celu tam jesteśmy. Oprowadził nas po magazynie, powiedział, jakie procesy są do obsługi i zapytał, kiedy jesteśmy w stanie dostarczyć im pracowników. Procesy były mi znane z doświadczenia, z biznesu moich rodziców. Więc pojawił się jedynie problem rekrutacji i ułożenia całego biznesu na start. Zajęło nam to 2 tygodnie. Na początku popatrzyliśmy sobie głęboko w oczy, czy damy radę ten biznes uciągnąć, czy nie. Podjęliśmy decyzję i w ciągu 2 tygodni zarejestrowaliśmy spółkę oraz zaczęliśmy rekrutować pierwsze osoby. Początki były trudne, jak to w początkach każdego biznesu czy procesu, z którym spotykamy się na co dzień. Były wzloty i upadki, natomiast nauczyliśmy się „pływać” i dzisiaj mogę już śmiało powiedzieć, że mamy już taki mały sukces. I idziemy dalej.

PM: Z mojej perspektywy wyglądało to podobnie jak u Radka. A dlaczego miałem możliwość zaproponowania mu tego biznesu? Ponieważ świadcząc usługi utrzymania czystości w centrum dystrybucji, zostałem poproszony przez klienta, aby wspomóc osobowo dany proces. Moja firma mocno się wtedy rozrastała, więc zastanawiałem się, czy pójść w tę stronę, czy w stronę agencji zatrudnienia. Wahałem się dość mocno i ten telefon od Radka był jak telefon od przyjaciela. Bardzo się ucieszyłem, bo wiedziałem, że sam nie będę w stanie tego pociągnąć. Dlatego że wiem, jak to jest zatrudniać dużą liczbę osób. Zresztą zawsze uważałem, że we dwóch będzie łatwiej.

DM: Wiem też, że poznaliście się w BNI i nawet byliście w tej samej grupie przedsiębiorców. Jaki wpływ miało zaufanie biznesowe – bo co tydzień się widzieliście, często rozmawialiście – na to, że podjęliście wspólnie decyzję: „Okej, to róbmy kolejny biznes wspólnie”?

RI: Trudno znaleźć na swojej drodze osobę czy przedsiębiorcę, z którą można nawiązać na co dzień większe relacje. Najczęściej w gronie osób, z którymi się spotykamy, każde z nas jest wyhamowane i nawiązuje relacje w bardzo ostrożny sposób. Natomiast gdy wstąpiłem do grupy BNI, poznałem jej członków, a oni poznali mnie. Spotykając się z tygodnia na tydzień, rosły nasze relacje i stopień poznania siebie nawzajem. Ponieważ oprócz cotygodniowych spotkań na sali widzimy się również na spotkaniach indywidualnych, gdzie rozmawiamy o naszym wspólnym biznesie, jesteśmy skoncentrowani na sobie. Dzięki temu poznajemy siebie, by dalej wzajemnie rekomendować nasze usługi wśród znajomych, klientów. Podczas takich spotkań poznajemy biznesy naszych kolegów i uczymy się od nich. Przez naukę rozwijamy sami siebie i swoje przedsiębiorstwa. Stąd też, gdyby nie nasza obecność w BNI, nie byłoby nas, nie poznalibyśmy się z Przemkiem. A z drugiej strony – gdyby nie to jedno miejsce, ta jedna organizacja, która skupia przedsiębiorców nastawionych na rozwój, nie moglibyśmy sobie zaufać. Odnaleźliśmy to dzięki BNI, szukając swoich dróg życiowo-biznesowych. I mamy nadzieję, że będą nam towarzyszyć kolejne niespodzianki.

PM: Ja powiem tak: jedną z zasad BNI jest rzetelność. Samo to, że we dwóch spotkaliśmy się w grupie BNI Fortuna, dawało taką „rękojmię”, że możemy sobie zaufać. Ale ja powiem bezpośrednio – Radek musiał zostać moim agentem ubezpieczeniowym, a ja musiałem sprawdzić jego działanie i podejście do pracy z klientem. Czasami nawet śmiałem się, że nie wiem, czy on traktuje mnie jako kolegę, czy jako klienta. A okazało się, że Radek po prostu jest fajnym gościem i możemy razem działać, a jego wieloletnie członkostwo w BNI pozwoliło zbudować tę relację.

DM: Jakie są dla Was największe wartości wynikające z tego, że nie działacie sami, tylko już od kilku lat działacie w grupie przedsiębiorców z regionu lubelskiego, którzy wzajemnie się wspierają? W Polsce jest kilka tysięcy osób, które są – jak powiedziałeś – rzetelne, czyli są takim filtrem do współpracy. Jak wykorzystujecie tę społeczność przedsiębiorców?

RI: W przeróżny sposób. Możliwość skonsultowania każdego naszego pomysłu z kolegami w grupie daje nam szansę pozyskania wiedzy z różnych źródeł. Ponieważ gdy przychodzimy do firmy, mamy pomysł i rozmawiamy o nim z naszymi pracownikami, wiedza czy informacja zwrotna pozyskana od pracowników jest ograniczona. Natomiast jeżeli siadamy z kilkoma, kilkunastoma czy kilkudziesięcioma przedsiębiorcami, którzy są nastawieni na biznes, mają różne doświadczenia, wiedzę i kontakty, jeżeli dzielimy się z nimi naszym pomysłem, od razu dostajemy feedback – przedstawiany w różny sposób. Wyciągamy wiedzę oraz najlepsze wnioski, które nam pasują i wdrażamy je w życie. Nie znam miejsca, poza BNI, które daje takie możliwości rozwoju.

PM: Działamy w całym kraju, w kilkunastu miejscowościach w Polsce. Wiemy, jak BNI rozrasta się i rozwija. W wielu miejscowościach, w których działamy, są grupy, w których również możemy zwrócić się o pomoc do ich członków, o poradę, ale również o ciepłą rekomendację do dalszego rozwoju w tych miejscowościach.

RI: Przyszły rok ma być dla nas rozwojem, nie tylko na rynku polskim, ale również na rynkach zagranicznych. Mamy nadzieję, że odwiedzimy także grupy BNI w Niemczech.

DM: Jak korzystacie z rekomendacji biznesowych w swoim biznesie?

PM: W moim biznesie nie jest ważna ilość rekomendacji, tylko ich jakość. I tak w ostatnim czasie dostałem rekomendację, która zaowocowała biznesem: podpisaniem kontraktu na ponad 2 miliony złotych, właśnie dzięki współpracy z członkiem BNI. Zresztą zaprzyjaźniliśmy się, bo żebym tę rekomendację mógł zrealizować, wymagało to od tej osoby bardzo dużo pracy. Ale generalnie największą rekomendacją, którą dostałem, takim największym podziękowaniem, jest mój wspólnik Radek.

RI: Dokładnie tak jest. Faktycznie największą rekomendacją jest to, że wspólnie poznaliśmy siebie, w pierwszej kolejności była relacja biznesowa, później była relacja koleżeńska, ale granica była bardzo cienka. I założyliśmy spółkę, która rozwija się bardzo fajnie. Natomiast ja jako agent ubezpieczeniowy – bo w dalszym ciągu jestem też członkiem grupy – i osoba, która specjalizuje się w indywidualnych ubezpieczeniach na życie, nadal dostaję rekomendację od moich kolegów i pomagam w ubezpieczaniu się moim kolegom, ich znajomym i klientom. Tu nasze aktywności cały czas są czynne.

DM: Według Was: dla kogo jest dobre takie działanie w systemie współpracy z innymi przedsiębiorcami i przez rekomendacje – tak, jak to się robi w BNI?

RI: Według mnie to miejsce dla osób, które niezależnie od tego, na jakim poziomie rozwinięty jest ich biznes, niezależnie od tego, czy to biznes mały, czy duży, zawsze chcą mieć otwartą drogę do rozwoju swoich pomysłów biznesowych. Od 5,5 roku jestem członkiem grupy BNI. Obserwowałem przeróżne osoby, przeróżne biznesy. Jednak to jest miejsce dla osób, które chcą pracować i cały czas się uczyć, rozwijać siebie samego i swoje biznesy. To jest miejsce dla osób, które mają pasję i chęć do życia, a z tym przyjdzie też chęć do działania i rozwoju własnego biznesu.

DM: Z punktu widzenia Waszej drogi biznesowej, zarówno jednego, jak i drugiego projektu, bo każdy z Was ma dwa projekty biznesowe – jakie są trzy najcenniejsze rady, które udzielilibyście przedsiębiorcy, który chce rozwijać biznes szybciej niż standardowo? Czyli nie w takim standardowym, organicznym tempie, tylko przez turbo doładowanie?

RI: Przede wszystkim otwartość na innych przedsiębiorców. Warto poszukać dla siebie odpowiedniej grupy biznesowej, tam gdzie są przedsiębiorcy. I wybrać dla siebie najlepszą. Ja wybrałem dla siebie grupę BNI, która daje możliwości rozwoju, uczy, szkoli, pokazuje odpowiednią drogę i sposób, w jaki należy iść. Przede wszystkim otwartość i chęć dokonywania zmian, bo niewielu przedsiębiorców chce dokonywać zmian. Mówi o nich, ale ich nie podejmuje. Namawiam wszystkich do tego, żeby otworzyć się na działanie i czasami zaufać instynktowi, tak jak zrobiliśmy to z Przemkiem. Mając wiele obaw, podjęliśmy decyzję i jesteśmy tutaj, gdzie jesteśmy.

PM: Otwartość – to co Radek powiedział. Ale ja bym dodał jeszcze relacje. Relacje, które musimy zbudować. Mamy takie narzędzia dzięki BNI: to spotkania 1:1, gdzie możemy budować relacje i poznawać się. Jest i biznes, ale również imprezy integracyjne, spotkania okołobiznesowe, podczas których możemy się poznać. Bez tych relacji często się jednak zdarza, że spółki nie są dobrym narzędziem prowadzenia działalności gospodarczej. A tak mi się wydaje, że dzięki temu, że bardzo często spotykaliśmy się i rozmawialiśmy, powiedzieliśmy sobie pewne rzeczy. Że spółka może nie przetrwać, a my musimy się nadal kumplować. Ta relacja między nami pozwala funkcjonować i dalej wzrastać.

DM: Jakie w tym momencie macie plany związane z firmą PRADOS na najbliższe lata?

RI: Plan jest już zarysowany. Na najbliższe miesiące jest bardzo precyzyjny. Na najbliższe lata jest wizją, ale wizją dość realną, ponieważ z jednym partnerem biznesowym jest już wyraźnie zarysowana. W najbliższych dwóch miesiącach otwieramy nasze kolejne placówki. Pozyskaliśmy klientów w Trójmieście, Białymstoku i Suwałkach. W czwartym kwartale rozpoczynamy współpracę z jednym dużym klientem, który ma kilka centrów dystrybucyjnych w Polsce i za granicą. Takie są plany na dzisiaj. Czekamy na kolejne wyzwania.

PM: To, co Radek przedstawił, to jest wzrost, jeśli chodzi o liczbę pracowników – ze wspomnianych 260 do 500. Oraz wzrost obrotów o około 10 milionów złotych.

DM: Na tyle, na ile Was poznałem wiem, że te plany na pewno są już bardzo dokładnie rozpisane, rozrysowane i policzone. Jestem pewien, że je zrealizujecie. Trzymam kciuki, żeby było tak dalej, w takim dobrym stylu – z uśmiechem. Dziękuję bardzo za dzisiejszą rozmowę i poświęcony czas. Dzięki Wam dowiedzieliśmy się więcej o tym, jak działa biznes zatrudnienia, ale także jak wspólnie tworzyć biznesy. Osoby, które na pierwszy rzut oka mają ze sobą biznesowo mało wspólnego, są z zupełnie innych branż, potrafią stworzyć wspólny biznes i do tego go bardzo fajnie, bardzo szybko i wykładniczo rozwijać. Gratulacje. Życzę dalszych sukcesów. Dzięki jeszcze raz za poświęcony czas.

RI: To my dziękujemy bardzo.
PM: Dziękujemy.
RI: Było nam bardzo miło.

 

Zapamiętaj! Porady, jak rozwijać biznes

  1. Korzystaj z każdej okazji do poznania innych przedsiębiorców oraz historii ich biznesów. Staraj się uczęszczać zarówno na spotkania grupowe, jak i te w mniejszym gronie, by budować wartościowe relacje oraz zaufanie do Ciebie i Twojego biznesu.
  2. Nie bój się zapytać o poradę lub informację zwrotną dotyczącą Twoich pomysłów biznesowych podczas spotkań grupy. Opinie i doświadczenia innych przedsiębiorców to cenne źródło informacji i wniosków przydatnych w konstruowaniu silnego biznesu.
  3. Wykorzystaj obecność w grupie przedsiębiorców nie tylko do rozwoju biznesowego i pozyskiwania rekomendacji, ale także do rozwoju osobistego – budowania gotowości na zmiany czy otwartości na działanie.